Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Idą listopadowe widma… zastyga martwy czas

Autorstwana 16 kwietnia 2020

Recenzja płyty „Widma” projektu Ols

„Widma” to trzecia, po albumach „Ols” i „Mszarna”, płyta jednoosobowego projektu muzycznego Ols, zrodzonego z miłości do natury. Będzie miała ona swoją premierę jutro, 17 kwietnia 2020. Składa się z ośmiu utworów, które tworzą przekrojową opowieść przede wszystkim o samotności i śmierci, utrzymaną w atmosferze chłodnego, wietrznego, listopadowego wieczoru. Anna Maria Oskierko stworzyła melancholijną, hipnotyzującą, pełną folkowych brzmień narrację, która skojarzyła mi się z „Pustymi nocami” Laboratorium Pieśni, szczególnie poprzez ludowe harmonie, słowiańsko-folkowe melodie wygrywane na flecie i charakterystyczne, pulsujące rytualne bębnienie. Co mnie zaintrygowało: w muzycznym podkładzie pojawiają się instrumenty, podejrzewam, że dla wielu do tej pory nieznane. Autorka wykorzystała tagelharpę, lirę smyczkową, której dźwięki przywodzą na myśl skandynawskie kompozycje oraz własnoręcznie zrobiony berimbau, łuk muzyczny. Obok trójkąta słychać brzmienie garnka i szuranie miotełką po membranie bębna. Nie brakuje także akcentu klawiszowego, który pojawia się w jednym z utworów.

Te ciemne, neofolkowe „Widma” otwiera utwór o tym samym tytule. Zaczyna się od szumu wiatru, którym towarzyszą niepokojące bliżej nieokreślone dźwięki, następnie wchodzą na mormorando pierwsze głosy, nucąc kilkudźwiękową melodię, podobnie jak na początku Guseł w inscenizacji „Dziadów” Konrada Swinarskiego, chociaż u Ols odczuwa się zdecydowanie więcej delikatności i subtelności. Do tego dołącza bębnowy puls. „Idą listopadowe widma. Niesamowity klimat, wytworzony już od pierwszych sekund nagrania, utrzymuje się aż do ostatniego wybrzmiewającego dźwięku w kończącym cykl utworze „Pod lodem”,  mogącym, w moim odczuciu, stanowić fragment spektaklu teatralnego.

Zastanawiam się, czy jest coś podświadomie przyciągającego słuchacza do utworów, które powstają jako pierwsze czy też zostają nagrane w pierwszej kolejności. Na tle wszystkich zebranych na płycie pozycji, najwięcej emocji wywołało u mnie dzieło „W ciemny las”, będące właśnie takim tworem i gromadzące w sobie, jak napisała sama autorka: wiele „pierwszych” razów. Poza wspomnianymi wyżej nietypowym instrumentarium, na początku, ale i na końcu słychać krzyk lisa. Cały utwór zapisał się w mojej pamięci jako poetycka opowieść, przy której najlepiej zamknąć oczy i wsłuchać się w tekst, w muzykę, w każdy pojedynczy dźwięk. 

Na uwagę zasługuje także utwór „Ukojenie”, zaczynający się spokojnie, od melodii klawiszowej, o charakterze kołysanko-ballady, żeby w punkcie kulminacyjnym wprowadzić subtelny black metalowy riff, a następnie stopniowo wyłączać poszczególne elementy, żeby zakończyć stopniowo wyciszaną chóralną harmonią.

Twórczyni projektu napisała na swoim Facebooku, że materiał na „Widmach” jest tak różnorodny, że żaden pojedynczy fragment nie daje obrazu całości. Dodałabym, że przy tej różnorodności można mówić o niesamowitej spójności i to ona właśnie sprawia, że albumu najlepiej słuchać od początku do końca, oddając się w pełni tej listopadowej historii.

Całego albumu można posłuchać pod tym linkiem: a

Więcej o projekcie: https://www.facebook.com/Olsproject 

Tekst: Julia Mikzińska

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close